Kulturalnie · Lifestyle

6 rad Michelle Obamy, które z pewnością zapamiętam z książki „Becoming. Moja historia” oraz ze spotkania autorskiego w Amsterdamie

Tegoroczny kwiecień rozpieszcza mnie intelektualnie… Najpierw było seminarium w Atenach a w zeszłym tygodniu udało mi pojechać do Amsterdamu na spotkanie autorskie z Michelle Obamą na stadionie Ziggo Dome. Uwielbiam historie ludzi którzy, jak powiedzieliby Amerykanie, nie urodzili się ze srebrną łyżeczką w ustach a mimo przeciwności losu zrobili ze swoim życiem niesamowite rzeczy. Nie zawiodłam się! Spotkanie z Michelle Obamą prowadziła była dziennikarka CNN Isha Sesay i choć nie było to bynajmniej spotkanie w wąskim zaufanym gronie to odebrałam Michelle Obamę jako osobę szczerą, niezwykle inteligentną, empatyczną i z poczuciem humoru. Taka też jest według mnie i cała książka. Ze spotkania na Ziggo Dome a także z lektury „Becoming. Moja historia” zabieram dla siebie kilka rad i lekcji:

1. Michelle Obama pisze, że dzięki swojej roli miała okazję poznać wielu wybitnych ludzi sukcesu. I co się okazuje? Czy to światowy przywódca, wynalazca, artysta, pionier medycyny czy naukowiec to każda z tych osób napotkała na swojej drodze kogoś, kto w nią wątpił. Niektórym wciąż towarzyszą ogromne rzesze krytyków krzyczących „a nie mówiłem ” przy każdej najmniejszej pomyłce czy błędnym kroku. Ten hałas nigdy nie milknie. Znani ludzie, którzy odnieśli największy sukces nauczyli się to ignorować. Opierają się na osobach, które w nie wierzą, i po prostu idą naprzód [1]. Michelle Obama na przykład miała w liceum doradczynię zawodową, która powiedziała jej, że nie jest pewna czy nadaje na Uniwersytet Princeton. Ona jednak bez względu na tę wątpliwość złożyła tam podanie i dostała się.

2. Bycie osobą publiczną szczególnie w polityce to często rzeczywistość w której gości hejt, ataki medialne, teorie spiskowe, plotki i szukanie haków. Michelle Obama w żadnym razie nie traktuje tego jak przysłowiowej bułki z masłem. Pisze, jak trudne i bolesne są to doświadczenia i trochę uwagi w tej kwestii poświęca Donaldowi Trumpowi. Jak sobie z tym radzić? Ona przyjęła zasadę, której nauczyła się od męża: Kiedy oni sięgają dna, my kroczymy wyprostowani [2].

3. Edukacja to zawsze dobry pomysł. Autorka „Becoming. Moja historia” na spotkaniu z czytelnikami powiedziała, że Princeton był początkiem jej zbawienia. Potem były studia prawnicze na Harvardzie i praca w renomowanej kancelarii Sidley Austin w Chicago. To była droga, która zmieniła jej życie mimo, iż miała swoją cenę.

4. Warto czasem zaryzykować i pójść za głosem serca i pasji. Chociaż Michelle Obama miała świetną pracę i wysoką pensję w kancelarii to z czasem poczuła, że nie chce być prawnikiem do końca życia i zaczęła szukać pracy z misją. I tak najpierw trafiła do organizacji pozarządowej a potem została wiceprezesem kliniki przy Uniwersytecie Chicago.

5. Żeby robić duże rzeczy musisz dobrze czuć się ze sobą i wierzyć w wartość historii, którą masz do opowiedzenia.

6. Nie warto żałować czasu na dbanie o swój związek.
Michelle Obama powiedziała w Amsterdamie, że choć jest nadal zakochana w swoim mężu to małżeństwo podobnie jak posiadanie dzieci nie są łatwe. To czasem przeplatanka miłości z nienawiścią, ale warto się starać. Obamowie mieli nienaruszalny zwyczaj randki raz w tygodniu.

Amsterdam

Przypisy:
1. M. Obama, „Becoming. Moja historia”, wydawnictwo Agora, Warszawa 2019 r. s. 89-90.
2. Op. cit. s. 494.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.