Kulinarnie · Savoir-vivre

Jakich owoców i warzyw najlepiej unikać jesienią, które zaś jeść i w dodatku jak robić to zgodnie z etykietą przy stole?

Jestem akurat świeżo po lekturze ciekawej i przepięknie wydanej książki Niklasa Ekstedta i Henrika Ennarta Happy Food. Przez żołądek do szczęścia, gdzie autorzy starają się odpowiedzieć na ambitne pytanie co jeść, aby być szczęśliwym. Czyta się przyjemnie i jestem im wdzięczna przede wszystkim za dwie rzeczy: za szczegółowe wyjaśnienie fenomenu kuchni śródziemnomorskiej a także podkreślenie, że kurkuma podana na zimno i bez pieprzu jest praktycznie bezużyteczna. Choć powstają dziesiątki artykułów na temat tej przyprawy to wielu autorom niestety to istotne zdanie umyka. Pamiętajmy więc, że magia kurkumy  zaczyna działać dopiero po podgrzaniu i w połączeniu z pieprzem. Wracając jednak do kwestii dietetycznych to naszym jelitom do szczęścia potrzebne są przede wszystkim warzywa i owoce, oliwa (mniej więcej 60 ml dziennie), pestki i orzechy, solidne porcje błonnika, tłuste ryby i 1-2 kieliszki wina dziennie [1].

Chciałabym jednak zatrzymać się przy owocach i warzywach… Wielu ekspertów zdrowego żywienia a także fascynatów dobrej kuchni z Robertem Makłowiczem na czele jest zdania, że najlepiej jest jeść sezonowo. Dlatego jesienią wszelkie dary wiosny i lata jak np. pomidory, ogórki, rzodkiewki nie wspominając o szparagach i truskawkach najlepiej sobie darować. Nie, że ich w sklepach nie ma, bo i owszem listopadowe truskawki się znajdą, ale nie tędy droga. Oczywiście mowa o większych ilościach, bo nie mam na myśli zrywania ozdobnej wisienki z tortu. Jesień to przede wszystkim pora na warzywa korzenne, dyniowate a także jabłka, gruszki i śliwki. To jest także idealny czas na kiszonki, które również są ważnym składnikiem diety szczęśliwości. Autorzy Happy Food. Przez żołądek do szczęścia nie mogą się nachwalić kimchi, czyli pikantnej kiszonej kapusty z Korei Południowej, która regularnie wymieniana jest w zestawieniach najzdrowszych potraw świata. Niklas Ekstedt i Henrik Ennart byli tak przekonujący, że ostatnio nawet wybrałam się po raz pierwszy w życiu do restauracji koreańskiej. Cóż, przyznam, że kimchi ma swój urok, ale nasze rodzime kiszone ogórki i kapusta też doskonale wpłyną na florę jelitową.

Jakich owoców lepiej unikać jesienią? Przede wszystkim tych, które wychładzają organizm a do nich należą: pomarańcze, mandarynki, kiwi, arbuzy i niestety też banany, które uwielbiam.  Choć te ostatnie można jeść na ciepło.

Moje skrzywienie zawodowe każe mi także dostrzec tu związek z savoir- vivre`m i na koniec kilka rad jak jeść niektóre owoce i warzywa zgodnie z etykietą przy stole:

Jabłka i gruszki – na talerzyku kroimy na ćwiartki i jemy rękoma, choć istnieje zasada, że im bardziej eleganckie przyjęcie to tym mniej użycia rąk. Dlatego zgadzam się z radą ambasadora Orłowskiego, aby na wystawnych przyjęciach te owoce jeść widelcem.

Awokado w krajach Ameryki Środkowej  uprawiane jest przez większość roku i łatwo dostać je także w Europie. Przekrojoną połówkę można zjeść łyżeczką. Jeśli zaś awokado jest podane w formie plastrów to najlepiej je zjeść widelcem i nożem.

Banana przy pomocy rąk z odrywaniem jego skórki jemy tylko w sytuacjach nieformalnych. Na eleganckich przyjęciach najlepiej go zjeść z talerza nożem i widelcem.

Co do warzyw korzeniowych to znajdziemy je w popularnej w Polsce sałatce jarzynowej a ją jemy wyłącznie widelcem.

Miłego weekendu!

Przypisy:

  1. W oparciu o źródło: N. Ekstedt i H. Ennart, Happy Food. Przez żołądek do szczęścia, Burda Publishing Polska, Warszawa 2018, s. 89.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.