Kariera

Język angielski w biznesie

Zapraszam Was dziś na spotkanie z gościem specjalnym „Poradni Dyplomatycznej” Karoliną Kocoł. Od lat zajmuje się ona nauczaniem i promocją języka angielskiego oraz prowadzi w Krakowie szkołę Langes. Postanowiłam jej zadać kilka pytań.

Maria Pierzchała: Czy język angielski rzeczywiście możemy określić językiem biznesu?
Karolina Kocoł: Zdecydowanie tak. Myślę, że bez żadnych wątpliwości możemy określić angielski mianem języka biznesu i wbrew niektórym prognozom, myślę, że jeszcze długo nim pozostanie. Wystarczy tylko spojrzeć na ekspansję amerykańskich firm na rynkach światowych. W większości korporacji oficjalnym językiem jest właśnie język angielski.
I o ile kiedyś, znajomość języka angielskiego była postrzegana bardziej jako atut i była zarezerwowana głównie dla kary managerskiej, dziś jest już normą. Oczywiście w zależności od tego, czy prowadzimy biznes na szczeblu lokalnym, czy międzynarodowym, jest ona bardziej lub mniej wymagana, ale niewątpliwie może zadecydować o powodzeniu lub fiasku danego przedsięwzięcia.
Przyjęło się też, że spotkania z udziałem reprezentantów różnych krajów, są prowadzone właśnie w języku angielskim. Bardzo często jeżdżę w sprawach biznesowych do Niemiec i prawdę powiedziawszy, chociaż znam język niemiecki dość dobrze, to nigdy nie miałam jeszcze okazji, żeby użyć go w rozmowie. W dużej mierze dlatego, że osoby biorące udział w spotkaniu automatycznie przechodzą na język angielski, i bez względu na wiek i zajmowaną pozycję, są w stanie komunikatywnie posługiwać się tym językiem.

Powiem szczerze, że nie znam zbyt wielu osób, które przynajmniej w stopniu komunikatywnym nie posługują się angielskim. Czy rzeczywiście możemy powiedzieć, że młode pokolenie Polaków mówi już po angielsku?
Zdecydowanie tak. Wiadomo – z lepszym lub gorszym rezultatem, ale niewątpliwie zmiana jaka zaszła w naszym społeczeństwie w ciągu ostatnich kilku lat jest widoczna.
Po części jest to wpływ globalizacji naszego społeczeństwa, a po części wynika to z realnych potrzeb rynku pracy. Dziś znajomość języka angielskiego jest już normą i każda firma, która realnie myśli o dalszym rozwoju, stawia na znajomość tego języka.
Często spotykam się też ze stwierdzeniem, że znajomość języka angielskiego traktuje się na równi ze znajomością języka ojczystego i jest dziś absolutnym standardem. Trudno się z tym nie zgodzić.

Ile przeciętnie lat, na podstawie Twoich obserwacji, zajmuje perfekcyjne nauczenie się języka angielskiego?
Jest to kwestia bardzo indywidualna. Wszystko zależy od determinacji i zaangażowania osoby uczącej się. Znam osoby, które po 1,5 roku nauki świetnie odnajdowały się w przeróżnych sytuacjach biznesowych, ale znam i takie, które z nauką zmagają się już długie lata i ciągle nie osiągnęły poziomu płynności językowej.
W obu przypadkach zauważyłam natomiast pewną zależność – im wcześniej zaczynamy mówić w danym języku i im częściej to robimy, tym lepsze efekty uzyskujemy i do tego w krótszym okresie czasu. To właśnie dzięki mówieniu rozwijamy płynność językową. Słuchanie i czytanie jest ważne, ale najwięcej daje nam aktywne posługiwanie się językiem poprzez mówienie i pisanie. Warto mieć to na uwadze i od samego początku próbować przełamywać swój strach przed mówieniem, tym bardziej, że świat biznesu daje nam mnóstwo okazji do praktyki na co dzień.
Nie zapominajmy też, że samo zapisanie się na kurs językowy i uczenie się tylko dwa razy w tygodniu nie da nam takiego rezultatu, na jaki liczymy. Żeby przyśpieszyć ten proces warto uczyć się chociaż kilka minut dziennie, ale za to codziennie, stosując przy tym metody, które przynoszą nam najlepsze efekty.

Co jest z reguły najtrudniejsze w języku angielskim dla osoby, której językiem ojczystym jest język polski?
Według mnie dużym problemem jest przestawienie swojego rodzimego toku myślenia. Bardzo często wydaje nam się, że wystarczy znać pojedyncze słowa, żeby stworzyć z nich zdanie. A przecież tak nie jest. Zbyt dosłownie tłumaczenie zdań może sprawić, że nasz przekaz rozminie się z tym, co faktycznie zamierzaliśmy powiedzieć.
Kolejna kwestia to wymowa. Zdarza się, że bardzo niedbale wypowiadamy końcówki – wręcz je „zjadamy”, albo też przesadzamy z artykulacją litery „r”. Nie lada wyzwaniem jest też wymówienie „th”, które nie ma swojego odpowiednika w polskim alfabecie fonetycznym. Mało kto wie, jak prawidłowo wymówić tę głoskę.
Jeżeli chodzi o gramatykę, to uczniowie nieustannie narzekają na rodzajniki występujące przed rzeczownikami. Traktują je jak niepotrzebny dodatek, który zupełnie nie współgra z językiem polskim.
Zdarza się też, że sugerując się fleksyjnością języka polskiego, tworzą zdania w języku angielskim, zupełnie zapominając o tym, że przed orzeczeniem musi stać podmiot.
Ale tak zupełnie abstrahując od powyższych przykładów, uważam, że najtrudniejsze jest wzbudzenie w sobie przekonania, że jest się w stanie ten język opanować i przełamanie swoich skłonności do bycia bardziej perfekcyjnym niż się jest w przypadku swojego języka rodzimego. Myślę, że po części wynika to z naszych kompleksów i obawy przed ośmieszeniem się.

Jakie są Twoje rady, aby nauka tego języka była efektywniejsza?
Pewnie wiele osób to zaskoczy, ale osobiście uważam, że w nauce języków, można śmiało zastosować wiele rozwiązań znanych nam ze świata biznesu. I jednym z nich jest wyznaczanie sobie celów. Osobiście znam bardzo mało osób, które regularnie wyznaczają sobie swoje cele językowe. A to dość duży błąd. Większość z nas uczy się tego, co oferuje nam podręcznik, a przecież treści tam zawarte nie zawsze są zgodne z naszymi potrzebami. W rezultacie szybko się zniechęcamy. A wystarczyłoby poświęcić kilka minut i zastanowić się: Co chcemy osiągnąć ucząc się danych treści? Ile czasu sobie dajemy, żeby osiągnąć nasze założenia? Jakimi metodami będziemy do tego dążyć?
Pamiętajmy, że robiąc to trzeba realistą. Jeżeli naukę języków zaprzestaliśmy kilka lat temu, to nie oczekujmy, że nagle słówka same zaczną wchodzić nam do głowy. Mózg jak każdy mięsień wymaga odpowiedniego treningu, a to z kolei wymaga czasu.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest wzbudzenie w sobie odpowiedniej motywacji do nauki. Musimy odpowiedzieć sobie na kilka zasadniczych pytań: Dlaczego chcemy nauczyć się danego języka? Jak to zmieni nasze życie? Ile jesteśmy w stanie dać z siebie, żeby to osiągnąć? Nie ma sensu czekać, aż nabierzemy ochoty do nauki. Jeżeli znajomość angielskiego jest dla nas wystarczająco ważna i w jakiś sposób może odmienić naszą sytuację, chociażby zawodową, to nie ma powodu, żeby odwlekać rozpoczęcie nauki w czasie. Najlepiej jest zacząć od razu, bo nie będzie już na to lepszego momentu. Oczywiście nasza motywacja będzie się zmieniać, ale zdecydowanie lepiej, jeżeli jest ona wynikiem wewnętrznej potrzeby, a nie przymusu.
Zaraz po motywacji, niezwykle ważna jest umiejętność planowania i organizowania sobie nauki. Niestety wiele osób nie potrafi się uczyć i nie wie, co zrobić, żeby osiągać zamierzone efekty. Mało kto planuje, czego będzie się danego dnia uczył i jakie metody do tego zastosuje. Nagminnie popełnianym błędem jest przesadne koncentrowanie się na gramatyce i nauka pojedynczych słówek. W ten sposób nie da się osiągnąć płynności językowej. Zawsze powtarzam swoim uczniom: Mniej znaczy więcej. Tzn. lepiej znać mniej słów i umieć je użyć w zdaniu niż znać ich wiele i nie wiedzieć, co z nimi zrobić. Uważam, że samo kolekcjonowanie słówek jest zupełnie bez sensu.
Bardzo fajnym rozwiązaniem, które sama stosuję, jest selekcjonowanie nowych słów pod kątem ich przydatności, a następnie ich personalizowanie poprzez tworzenie zdań, które mamy realną szansę użyć. Idealnym rozwiązaniem jest robienie tego w oparciu o materiały autentyczne, które są zgodne z naszymi potrzebami i zainteresowaniami.
Ostatnio bardzo dużo mówi się o nawykach i w przypadku nauki języków ma to szczególne znaczenie. O wiele lepiej jest uczyć się przez kilka minut codziennie, niż robić to raz na jakiś czas przez kilka godzin. Wyrobienie sobie nawyku systematycznej nauki to podstawa i w dużej mierze decyduje o tym, jak szybko osiągniemy dany poziom zaawansowania językowego. Może nam w tym pomóc szereg różnych metod, takich jak chociażby „łańcuch produktywności”.

Dziękuję za udzielenie wywiadu!

Karolina Kocoł – posiada blisko 7-letnie doświadczenie zawodowe, co skłoniło ją do założenia własnej, dobrze prosperującej firmy. Rocznie przeprowadza ponad 1500 godzin indywidualnych zajęć oraz konsultacji, które zmieniają sposób postrzegania oraz podejście do nauki języka obcego. Jej entuzjazm i pomysłowe podejście do nauczania sprawia, że jest to niezapomniane i długotrwałe doświadczenie. Pokazuje innym jak skutecznie poznawać języki obce i cieszyć się z drogi do celu, wykorzystując do tego najlepsze praktyki ze świata biznesu.
Langes

6 komentarzy do “Język angielski w biznesie

  1. Bardzo ciekawy wywiad. Trochę się mówiło swego czasu o tym, że to język chiński przejmie pałeczkę języka biznesu, ale tak jak mówi pani Karolina – na razie się na to nie zanosi.
    Lubię język angielski, uczyłam się go od podstawówki – tłumacząc sobie teksty piosenek moich ulubionych boysbandów. Dzisiaj dzieciaki mają znacznie więcej źródeł, z których mogą czerpać teksty do nauki.
    Ja teraz zaczynam przygodę z językiem włoskim, muszę sobie wyznaczyć cele 🙂

    1. Dziękuję Moniko za komentarz. Karolina ma pasję do pracy z ludźmi i do tego języka, który z pozoru wcale taki łatwy nie jest i jego perfekcyjne nauczenie się, aby np. wygłosić w nim referat czy wykład to ogromne wyzwanie. Jeśli chodzi o nowe cele to ja postawiłam na hiszpański. To była zupełnie spontaniczna decyzja. Zakochałam się w Meksyku i stwierdziłam muszę nauczyć się tego języka. Wcześniej nie raz byłam w Hiszapnii i ani razu nie przyszło mi do głowy, aby ten język poznać.

  2. Biorę dla siebie zdanie o ważności nauki języka dla nas. Ja jestem romanistką i angielski zawsze był na dalszym planie. Do czasu aż otrzymałam ofertę pracy i szefem okazał się Anglik. Tak szybko podciągnęłam się w biznesowym angielskim, że w życiu bym się nie spodziewała!

    1. Mnie też motywują sytuacje tzw. trudne. Przełomem był staż w Stanach, gdzie wydawało mi się, że pojechałam z dobrym angielskim… drugim zimnym prysznicem była lektura New York Timesa, gdzie mimo biegłej znajomości języka sprawdzałam co trzecie słowo. To było lata temu i było najlepszą motywacją.

  3. Właśnie. Cel, jaki chcemy osiągnąć ucząc się języka ma kluczowe znaczenie. Dla moich dzieci jest to chęć zrozumienia anglojęzycznych bajek na YT, dla mnie na przykład – ciekawość, co takiego napisała osoba, która jest dla mnie autorytetem w jakiejś, a publikuje po angielsku. No przecież nie będę czytać translacji google, albo czekać aż ktoś się zlituje i przetłumaczy!

Skomentuj Magda Stefanczyk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.