Jordania była moim marzeniem od lat… Dawno temu przez przypadek kupiłam biografię królowej Noor, poprzedniczki obecnej królowej Ranii i zaczytałam się! Królowa Noor a wcześniej Lisa Halaby, Amerykanka i absolwentka urbanistyki Uniwersytetu Princeton została czwartą żoną króla Husajna. Ależ ona opisała Jordanię! Czekałam na właściwy moment, aby odwiedzić ten kraj i wreszcie udało się na początku listopada. Na początek bonus, bo za bilet linii Ryanair z Modlina zapłaciłam niewiele ponad 200 zł, ale to generalnie nie jest tania wyprawa, bo mimo szczepienia trzeba zrobić test PCR, kupić tzw. Jordan Pass, czyli wizę i wstęp do głównych atrakcji Jordanii w tym Petry a poza tym zależało nam na dobrym hotelu. Zdecydowaliśmy się na Mövenpick Resort & Spa na Morzem Martwym i to był strzał w dziesiątkę.
W sumie do dyspozycji mieliśmy 4 pełne dni i z góry mówię, że to za krótko, ale mimo niedosytu udało nam się zobaczyć kilka głównych atrakcji Jordanii a dokłaniej Petrę, Morze Martwe i Betanię, gdzie znajduje się miejsce chrztu Jezusa. Udałoby się znacznie więcej zwiedzić gdyby po powrocie z Petry nie powalił mnie atak migreny. Ale uparłam się, aby pokonać skały i dotrzeć do monastru Ad-Dajr i dostałam za swoje…
Ale po kolei…
Dzień po przylocie ruszyliśmy do Petry, gdzie oczywiście największe wrażenie zrobił na mnie Al-Chazana, czyli skarbiec Faraona. Ten niesamowity zabytek z różowego piaskowca został wykuty w skale przez Nabatejczyków w okolicach I-II r. n.e. Petra zaliczana jest obecnie w poczet nowych cudów świata i jest to tytuł w pełni zasłużony.
Kolejne dni to pobyt na Morzem Martwym a pływanie w nim to niesamowite doświadczenie. Ktoś kto nie lubi się specjalnie przy pływaniu wysilać będzie zachwycony, bo zasolona woda robi generalnie całą robotę.
Na koniec udaliśmy się do Betanii na miejsce chrztu Jezusa. Dla wierzących to na pewno ważna wycieczka, ale to także lekcja stosunków międzynarodowych na żywo. Już kupując bilet zostaliśmy poinformowani, że to strefa militarna i rzeczyście nad rzeką Jordan przebiega granica między Jordanią a Izrealem. Rzeki nie można przekraczać, ale można do określonej linii wchodzić i się zanurzać.
Cóż mogę dodać na koniec. Arcyciekawy kraj i wracam tam za jakiś czas.