Podróże

Prawie jesienna Brugia…

Brugia to malownicze belgijskie miasto, które czasem nazywane jest flamandzką Wenecją, Wenecją Północy a nawet średniowieczną kolebką kapitalizmu. Jeżdżę tam przynajmniej raz w roku i nie mogłam tej tradycji zaniechać w 2017 r.! Tym razem wzięłam jednak aparat i zrobiłam trochę zdjęć. Jeśli lubicie bardzo szczegółowe eksploracje nowych miejsc z pewnością warto zaplanować  na pobyt w tym mieście co najmniej dwa dni i zapoznać się bez pośpiechu z brugijską starówką wpisaną na listę UNESCO, bazyliką Św. Krwi, placem Burg, katedrą Św. Zbawiciela i resztą atrakcji, które polecają poczciwie przewodniki.

Choć w Brugii byłam już wielokrotnie to ciągle mam rzeczy i miejsca do zobaczenia na tzw. następny raz… Podczas kolejnej wyprawy wybieram się do Muzeum Diamentów na pokaz szlifowania tych kamieni szlachetnych. Gdybyście też mieli ochotę zobaczyć jak szlifuje się diamenty to pokazy w muzeum odbywają się tylko raz dziennie: w dni robocze o 12:15 a w weekendy o 15:15.

A to rezultaty mojego niedzielnego spaceru po Brugii:

Takie plenery w Brugii znajdują się same ot tak…

Zdecydowanie polecam też wizytę w sklepie z czekoladą!

Nie ukrywam, że ten świąteczny akcent już 17 września mnie zaskoczył…
Wizytę tu planuję kolejnym razem.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.