Networking

Czy warto chodzić na spotkania networkingowe?

Networking coraz radośniej i częściej wchodzi do grafików różnych wydarzeń biznesowych, politycznych a nawet studenckich. Czasem w ramach programu konferencji mamy specjalnie okienko np. 16:30 – 17:30 pod nazwą „networking”. Bywa, że są to odrębne spotkania, których celem jest nawiązywanie nowych relacji. Na rynku są nawet usługi networkingowo – rekomendacyjne. Opłaty wpisowe wynoszą mniej więcej tyle ile cena wakacji na Cyprze (all inclusive) a w zamian cykliczne spotkania, gdzie można poznawać nowych potencjalnych partnerów biznesowych i zyskiwać od nich rekomendacje. Cóż, dla mnie członkostwo w takim klubie bardzo przypomina wizytę w biurze matrymonialnym.

Takie spotkania z kategorii “networking dla networkingu” są średnio udanym pomysłem, szczególnie dla osób, które o tej aktywności towarzysko – biznesowej przypomniały sobie, bo np. niespodziewanie straciły pracę lub wystartowały z własnym biznesem i na wczoraj potrzebują pierwszych klientów. I choć niektórym takim spotkaniom można przypisać pewną wartości to w większości kończy się na rozczarowaniu, m.in. dlatego że:

  • Klienci i pracodawcy zwykle tam nie bywają;
  • Częściej bywają tam potrzebujący, także osoby zdesperowane chcące rozwiązać konkretny problem;
  • Spotkaniom tego typu często towarzyszy mała spontaniczność.

 Co w takim razie działa? Najbardziej wartościowe są wydarzenia, gdzie nawiązywanie kontaktów nie jest specjalnie  zaaranżowaną czynnością, ale następuje spontanicznie np. przy okazji forum gospodarczego, konferencji, szkoły letniej, festiwalu czy bankietu itd. To już nie jest biznesowa randka w ciemno, ale spotkanie ludzi, których łączy branża, wiedza i chęć wymiany doświadczeń czy pomocy. W takich spotkaniach zdecydowanie warto brać udział!

A skoro dziś o networkingu mowa, to niedawno nakładem wydawnictwa Onepress ukazała się książka Dave`a Kerpena Dobre relacje – klucz do sukcesu. Jak współcześnie zjednywać sobie ludzi… Właśnie ją przeczytałam. Na okładce ma specjalny pasek, że jest bestsellerem New York Times`a i w związku spodziewałam się bardzo wiele. Cóż, były fragmenty całkiem ciekawe np. na temat walidacji i mirroringu w nawiązywaniu relacji. Miłym dodatkiem jest też załącznik z inspirującymi cytatami, ale były też kwestie, które skonsternowały mnie do szpiku kości jak np. rozdział 19 Płacz jest dla zwycięzców.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.