Podróże

Z wizytą w raju… Rozmowa o Seszelach z Olgą Skrońską

Olgę poznałam szukając informacji na temat Seszeli, kiedy nie za bardzo wiedziałam od czego zacząć planowanie wyprawy. Najpierw trafiłam na jej profil na Instagramie „Rajskie Seszele” a potem napisałam do niej. Okazała się być bardzo pomocna przy organizacji wyprawy na wyspy Praslin, La Digue i Curieuse, ale także ciekawie pokazała nam stolicę Victorię. Ta dziewczyna jest autentycznie zakochana w Seszelach, mieszka tam od prawie czterech lat i ma solidną wiedzę na ich temat. Nie mogłam jej wręcz nie poprosić o wywiad dla mojego bloga.

Olga, pewnie słyszałaś o haśle a nawet trendzie „rzucić wszystko i wyjechać w  Bieszczady”… Ty poszłaś trochę tym tropem, ale wybrałaś nieco inny kierunek i prawie cztery lata temu przeprowadziłaś się na wyspę Mahé na Seszelach zostawiając po kilkunastu latach karierę w Londynie. Skąd ten pomysł i dlaczego Seszele?

Tak rzeczywiście, najpierw w wieku 18 lat wyjechałam z rodzinnej Jeleniej Góry na studia marketingowe do Greenwich w Wielkiej Brytanii, potem 12 lat mieszkałam w Londynie aż wreszcie przyszedł czas na Seszele. Przyjechałam tu po raz pierwszy w 2016 r. z grupą żeglarską na urlop i ogromnie mi się tutaj spodobało: sielski klimat, lagunowe wody i białe piaski. Wyjeżdżając stąd pomyślałam sobie w duchu, że mogłabym tu kiedyś zamieszkać. I chyba zadziałało tzw. przyciąganie swoich pragnień, bo już w 2018 r. znalazłam się na kolejnym  rejsie, tym razem u znajomego, który przeprowadzał swój katamaran z Chorwacji na Seszele. I choć brałam udział tylko na odcinku Chorwacja – Grecja tej wyprawy to właśnie w jej czasie poznałam tam Rafała mojego przyszłego męża. I co tu dużo mówić to była miłość od pierwszego wejrzenia. Jednak na tamten czas musiałam wrócić do mojego życia w Londynie a Rafał popłynął dalej w kierunku Seszeli. Wymienialiśmy się wiadomościami, ale tylko raz dziennie, bo mój ukochany mógł korzystać tylko z telefonu satelitarnego. Potem poleciałam do niego na Seszele i zostałam tam już na dobre aż do dziś.

Magia Seszeli!
Zdjęcie pochodzi z archiwum Olgi Skrońskiej.

 Na Seszelach czuję się doskonale, jakby wyrosła mi para skrzydeł a troski się rozpłynęły. Jednak mówię to z perspektywy tygodniowej turystki… Jak przytomnie zauważył twój mąż Rafał to wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Ty jesteś tu rezydentką i proszę powiedz mi jakie są wady a jakie zalety życia tutaj?

Cudowne i przyjazne zwierzę… Jeden z powodów dla których bardzo chciałam przyjechać na Seszele to zobaczyć je łonie natury.

To może zacznę od wad. Seszele to małe państwo oddalone o około 1500 km od lądu Afryki, 500 km od równika, leżące pośrodku Oceanu Indyjskiego. Czas leci tu dużo wolniej, co na urlopie może nam odpowiadać, ale kiedy przychodzi do współpracy z lokalnymi ludźmi to czasem pojawiają się kłopoty. Seszelczycy raczej nie żyją z zegarkiem w ręku. Poza tym jako imigrantka nie zawsze czułam się tu przyjęta z otwartymi ramionami a w kolejce załatwiając sprawy urzędowe zdarzyło mi się usłyszeć mało przyjazne uwagi na swój temat.

Jednak zalet życia na Seszelach jest znacznie więcej. Po pierwsze, możliwość obcowania z piękną naturą a każda z wysp ma coś innego do zaoferowania. 80 % gospodarki Seszeli opiera się na turystce, więc mam możliwość spotykać tu ludzi z całego świata.

Magia Seszeli!
Zdjęcie pochodzi z archiwum Olgi Skrońskiej.

A czy jest coś co na Seszelach szczególnie cię zaskoczyło?

Seszele jako była kolonia brytyjska mają swój Big Ben a i nazwa stolicy budzi silne skojarzenia z dawnym imperium.

Z pewnością jest to podejście Seszelczyków do życia. Generalnie są oni bardzo szczęśliwym i dumnym narodem oraz wdzięcznym za to co mają. W czasie pandemii i lockdownu na lokalnym targu odbyłam rozmowę z pewną panią, która tam pracuje. Stwierdzała, że nie ma się czym martwić, bo przecież mamy tu warzywa, owoce, ryby i cudowną pogodę. I to właśnie jest bardzo seszelskie nastawienie.

Warzywa, owoce, ryby… A możesz powiedzieć coś więcej o kuchni Seszeli?

Seszelczycy uwielbią jeść na ostro. Każde danie musi być suto przyprawione lokalną pikantną pastą zrobioną z papryczek chili i oliwy a każda gospodyni dodaje swój sekretny składnik, który czyni ją wyjątkową.

A jakiej potrawy należy koniecznie spróbować?

Bardzo polecam curry z ośmiornicy. Oprócz tego, będąc na Seszelach warto  spróbować tatara z tuńczyka, bo surowe mięso z tej ryby smakuje niepowtarzalnie. A jeśli ktoś myśli, że smak tuńczyka to ten, który w Polsce znamy z puszki, to jest w ogromnym błędzie.

A oto i moje curry z ośmiornicy….

Przyznam, że miałam dużo dylematów jak zorganizować sensownie wyprawę na Seszele, bo jest to w końcu archipelag i długo nurtowało mnie pytanie, na której wyspie zarezerwować hotel, żeby potem nie żałować? A opinie są skrajnie różnorodne i subiektywne. Ty tu mieszkasz i powiedz proszę, komu polecasz Praslin, komu la Digue a komu Mahé?

La Digue

Uważam, że przyjechanie na Seszele i zostanie tylko na jednej wyspie to duży błąd. Mahé ze względu na to, że jest największą wyspą i ma dużo do zaoferowania jest świetnym punktem wyjściowym, ale gdybym po raz pierwszy jechała na Seszele to pobyt podzieliłabym między trzy wyspy. Najwięcej czasu spędziłabym na Mahé, które poleciłabym przede wszystkim ludziom aktywnym, którzy chcą zobaczyć życie codzienne w tym rejonie świata a także lubią piesze wycieczki i trekkingi. Wyspa La Digue, która jest czwartą co do wielkości wyspą archipelagu Seszeli to miejsce na tzw. chill out. Tam poruszamy się na rowerach i znajdziemy wiele przepięknych plaż, ale to mała wyspa i spędzanie na niej dwóch tygodni moim zdaniem mija się z celem.

Mahé

A Praslin?

Na Praslin mamy piękny park Vallée de Mai z endemicznym orzechem Coco de Mer, symbolem Seszeli, który jest największym orzechem świata. To idealna wyspa dla ludzi, którzy lubią leżakowanie, choćby ze względu na plażę Anse Georgette.

Zawodowo oprócz oprowadzania po lokalnych wyspach i  stolicy zajmujesz się także organizacją ślubów Polaków na Seszelach. Powiedz proszę co trzeba zrobić i z jakim wyprzedzeniem, aby w tych rajskich okolicznościach powiedzieć sobie tak.

Olga i ja w Victorii

Idealnie byłoby odezwać się do nas na około dwa miesiące przed planowanym ślubem, choć jesteśmy w stanie zorganizować ślub znacznie szybciej. Załatwienie dokumentów w Polsce trwa około dwa tygodnie a wymagane są akty urodzenia pary, paszporty i ewentualne orzeczenie o wcześniejszym rozwodzie.

Skoro rozmawiamy o planowaniu ślubów i urlopów to oczywiście każdy marzy o pięknej pogodzie. Kiedy przyjechać na Seszele, aby nie utknąć pod parasolem w tropikalnym deszczu? Jaki czas jest najlepszy na przyjazd tutaj?

Jeszcze kilka lat temu, byliśmy w stanie konkretnie przewidzieć, który miesiąc będzie suchy a kiedy będzie padać. Jednak w dobie zmian klimatycznych coraz trudniej o takie prognozy. A tu mamy do czynienia z równikowym klimatem tropikalnym i pogoda może się na parę minut radykalnie zmienić. Z autopsji mogę powiedzieć, że najgorętszymi i najbardziej suchymi miesiącami są marzec i kwiecień. Jest wtedy naprawdę upalnie, a temperatura sięga około 40 stopni C.

To na koniec może dodam trzy grosze od siebie. Byłam tu początkiem czerwca i ani minuty bym nie zmieniła, także pogodowo. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę!

Magiczy wieczór na Mahé

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.