Lifestyle

Cztery życiowe zasady, których nauczyłam się od kadetów z akademii wojskowej w West Point.

Photo credit: West Point – The U.S. Military Academy via Foter.com / CC BY

Elitarna szkoła dla chłopców w Eton, o której już pisałam czasem bywa nazywana „główną niańką brytyjskich premierów” i idąc tym tropem akademię wojskową w West Point można śmiało nazwać „główną niańką amerykańskich generałów”. Bez dwóch zdań było to jedno z najciekawszych  miejsc jakie udało mi się odwiedzić. Jak się tam znalazłam? Otóż 13 lat temu będąc na stażu w ONZ przeszłam selekcję i zostałam uczestniczką konferencji SCUSA odbywającej się w tej akademii. Jako goście nie spaliśmy w pobliskich hotelach, ale w barakach na wolnych łóżkach w pokojach kadetów a w moim przypadku kadetek, bo choć baraki są koedukacyjne to osoby przeciwnej płci nie mogą przebywać na osobności w tym samym pomieszczeniu ani nawet siedzieć na tym samym meblu.

Skąd wziął się fenomen i elitarność akademii w West Point?

West Point to najbardziej elitarna akademia wojskowa w USA, która kształci przyszłe kadry dowódców dla najpotężniejszej armii świata. Miejsce jest tam wyłącznie dla najlepszych kandydatów w nauce, sporcie, ale przede wszystkim w charakterze. Do swojej aplikacji najlepiej z maksymalną możliwą średnią ocen, licznymi osiągnięciami sportowymi trzeba też dołączyć osobistą rekomendację senatora, gubernatora a najlepiej prezydenta USA. Średnio na pierwszy rok nauki przyjmowanych jest 10% wszystkich chętnych.

Jak to w przypadku takich instytucji bywa ich sława bierze się z długiej i zacnej historii. Co cieszy to w jej początkach nie zabrakło Polaka i to jakiego, bo Tadeusza Kościuszki we własnej osobie! Generał Jerzy Waszyngton podczas wojny o niepodległość od razu upatrzył sobie West Point jako strategiczną pozycję obronną i osobiście poprosił Tadeusza Kościuszkę, aby zaprojektował fortyfikacje, do których on sam przeniósł się w 1779 r. Z czasem stało się  oczywiste, że USA potrzebują własnej kuźni talentów sztuki wojennej. Oficjalnie Akademię Wojskową USA w West Point powołał prezydent Thomas Jefferson w 1802 r. Jej absolwentami byli m.in. Ulysses S. Grant, Dwight D. Eisenhower a także Douglas MacArthur. Żeby nie zrobiło się zbyt słodko to absolwentem West Point był także gen. David Petraeus, były dyrektor CIA, który zasłynął skandalem związanym z przekazaniem swojej kochance niejawnych materiałów. Kobiety na możliwość studiowania na tej uczelni musiały czekać aż do 1976 r.

Czego nauczyłam się od kadetów?

Będąc tam przez 4 dni udało mi się porozmawiać z wieloma kadetami i podpytać ich co nieco o ich drogę do akademii, styl życia itd. Dużo się od nich nauczyłam i w paru kwestiach zainspirowałam. Właściwie mogłabym to streścić do 4 zasad:

  1. Albo jesteś człowiekiem honoru albo nie. Nie ma nic pomiędzy.

W West Point zasady są jasne, niegodnym kadeta tej uczelni jest kłamstwo, kradzież i oszustwo. Jeśli jedna z tych rzeczy zostanie mu udowodniona lub co gorsze zostanie przyłapany na gorącym uczynku jest wyrzucany z akademii i nie dostaje drugiej szansy. Kradzież, kłamstwo to oczywistość, ale co kwalifikuje się do wspomnianego oszustwa? To może być np. ściąganie na egzaminie.

2. Sport ważny jest i basta!

Każdy kadet ma obowiązek dążyć do mistrzostwa w choć jednej dyscyplinie sportowej i to nie są żarty. Oni cały czas sprawdzają się z innymi. W praktyce oznacza to np. mecz z dobrą drużyną z Minnesoty i żeby tam dotrzeć kadeci wstają np. o 1:30 rano na samolot, lecą do Minnesoty grają mecz i zaraz po nim wracają a potem uczą się do egzaminu z chemii. Sport to także genialny pomysł jak nauczyć się przegrywać i pokonywać słabość, choć słowa: przegrana i słabość rzadko goszczą w słowniku kadeta z West Point.

3. Koncentracja – ćwicz ją na wszelkie możliwe sposoby…

Kadeci na pierwszym roku nie mogą oglądać filmów fabularnych i żeby zwiększyć koncentrację powinni zawsze chodzić z zaciśniętymi pięściami nawet jak idą do kantyny na obiad.

4. Pokora i szacunek do drugiego człowieka zamiast wody sodowej…

Kadeci owszem są bardzo dumni z tego kim są i w jakim kierunku zdążają. Są doceniani przez swój rząd, od czasu do czasu prezydent USA przyjeżdża wręczyć im dyplomy, w najgorszym przypadku jest to sekretarz obrony USA. Część kadetów w ramach dalszej edukacji na rzecz armii idzie np. na medycynę na Harvard a inni robią doktoraty z nauk politycznych czy innych dziedzin na uniwersytetach z ligi bluszczowej. To są bardzo ciekawi i inteligentni młodzi ludzie w dużej mierze skazani na sukces, ale w kontakcie z drugim człowiekiem w większości ujmują niezwykłą otwartością, skromnością, dobrymi manierami i chęcią pomocy. Kiedy mówiłam im, że jestem z Polski pytali mnie np. co Polacy myślą o Ameryce i w żadnym wypadku nie zakładali, że o supermocarstwie mówi się tylko dobrze.

4 komentarzy do “Cztery życiowe zasady, których nauczyłam się od kadetów z akademii wojskowej w West Point.

  1. Mój bratanek Aleck (18-latek, obywatelstwo amerykanskie i polskie ) dostał się na west point ale stwierdził że będzie mu za ciężko i że tam nie jest fajnie i że na pierwszym roku jest tylko jedna przepustka na rok do domu na dwa dni. To nie żart niestety. Jak to przekonać że robi błąd życia?

    1. Pani Ewo, przede wszystkim gratulacje dla bratanka, bo selekcja jest bardzo wymagająca. Przyznam, że też mam kolegę, który po tygodniu zrezygnował z West Point i zdecydował się na inną rządową szkołę związaną z żeglugą i z tego co wiem to był bardzo zadowolony. Myślę, że najlepiej zostawić tę decyzję bratankowi, co nie zmienia faktu, że jest to niezwykłe miejsce. Serdecznie pozdrawiam Panią i oczywiście bratanka!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.