W Polsce humanistyczne kierunki studiów często są dyżurnym wytłumaczeniem dlaczego młodym ludziom nie wiedzie się na rynku pracy. Czy bycie humanistą rzeczywiście jest balastem? Nie uważa tak Kamila Pawlik – Rawat bohaterka dzisiejszego odcinka „Kariery z klasą w pewnym mieście”, absolwentka filmoznawstwa i dziennikarstwa robiąca karierę w Microsoft w Seattle. Poznajcie jej ciekawą historię…
Kamilo, pozwól proszę, że zacznę tendencyjnie i banalnie, jednak muszę zadać to pytanie osobie, która od 2011 r. związana jest z firmą Microsoft i mieszka w Seattle. Czy udało Ci się spotkać Billa Gatesa?
Z przykrością muszę przyznać, że nie. Znam osoby, które „znają osoby” znające Billa, ale osobiście go nie poznałam. Jest oczywiście celebrytą i osobowością na całym świecie a w naszych okolicach nawet bardziej, bo tutaj mieszka. Z tego co wiem, jest dość zamknięty w sobie, małomówny i nie szuka kamer ani splendoru. Może jeśli zacznę pracować w Fundacji Billa i Melindy Gates to poznam go osobiście!
Pracujesz w Microsoft na kierowniczym stanowisku jako Senior Commercial Integrated Marketing Lead w głównej siedzibie tej firmy w Seattle, jednak domyślam się, że kiedy w 2003 r. przyjechałaś do Stanów jako 25 – letnia dziewczyna nie czekał tam na Ciebie przysłowiowy czerwony dywan. Powiedz proszę jak wyglądały Twoje początki w USA?
Przyjeżdżając do USA miałam $500 w kieszeni, odwagę i determinację 20-latki oraz garstkę znajomych. W Polsce miałam dobre perspektywy jako dziennikarka, nawet pisałam trochę dla Przekroju a tutaj niestety musiałam zacząć od zera. Przeszłam przez różne prace zaczynając od bycia kelnerką a potem managerem w największych kasynach w Reno i Las Vegas w Nevadzie. Nigdy jednak nie traciłam nadziei i wiary, że czeka na mnie „American Dream” i rzeczywiście po 5 latach pobytu tutaj uzyskałam kolejny tytuł magisterski, tym razem na Uniwersytecie Stanu Nevada i wówczas udało mi się zmienić bieg mojej kariery.
Nie jestem pewna, jak to wygląda w Stanach, ale w Polsce trwa coś w rodzaju linczu na humanistycznych i społecznych kierunkach studiów i głównie tutaj upatruje się powodów dużego procentu bezrobocia wśród młodych ludzi. Jesteś absolwentką filmoznawstwa i dziennikarstwa i z humanistycznym wykształceniem udało Ci osiągnąć sukces w branży IT. Bardzo interesuje mnie Twoja opinia na temat tego, jak kierunek studiów ma się później do perspektyw zawodowych i czy rzeczywiście wybór humanistycznych studiów w Twoim przypadku cokolwiek Ci utrudnił?
Wydaje mi się, że tutaj jest nieco inne podejście do pracownika. Z pewnością byłoby mi łatwiej, gdybym miała MBA lub dyplom ze szkoły technicznej, ale nie sadzę, że typ mojego wykształcenia wpłynął negatywnie na moją karierę. Mam wrażenie, że w każdej pracy, czy to związanej z zarządzaniem i administracją, dziennikarstwem czy IT, zauważano i awansowano mnie ze względu na pracowitość, umiejętność pracowania w grupie (czyli z każdym i bez konfliktów) i moje doświadczenia z poprzednich prac. Zawodowo udaje mi się osiągać rezultaty a to bardzo się liczy. Teraz pracuję w marketingu dla Microsoft Office, więc tak naprawdę ta praca jest najbardziej zbliżona do mojego humanistycznego wykształcenia.
Podsumowując, powiem tylko, że każdy powinien iść za głosem serca i studiować to co go pasjonuje, ale trzeba też być otwartym na różne życiowe modyfikacje i zakręty w realizacji swojego planu zawodowego. Ja miałam takie właśnie nastawienie i się nie zniechęcałam. Wiedziałam, że w końcu dojdę tam, gdzie chcę a każde doświadczenie po drodze mi pomagało.
Czy wybrałabyś jeszcze raz te same studia mając znów 19 lat czy być może poszłabyś na informatykę lub ekonomię?
Nic bym nie zmieniła.
Obecnie mieszkasz w Seattle, gdzie przeniosłaś się z Reno. Powiedz proszę jak czujesz się w tym mieście? Jakie są jego zalety i wady według Ciebie?
Mieszkam tutaj od pięciu lat i wciąż czuję, że się zadomawiam… Waszyngton to piękny stan, bardzo liberalny a Seattle jest uroczym, tętniącym życiem miastem w odcieniach tęczy… Jest różnorodnie, wielonarodowo i wielokulturowo.
Podobnie jest zresztą w sąsiednich miastach. Seattle i „metro”, jak się to mawia, jest podzielone na dwie części przez jezioro Waszyngton. Cześć zachodnia to Seattle a wschodnia to jego okolice. Ja mieszkam w części wschodniej, bliżej campusu Microsoft.
Jeśli miałabym wytknąć negatyw, to byłby to tzw. „Seattle Freeze”, czyli powiedzenie określające niechęć tutejszych mieszkańców to napływających fal migrantów z innych części USA i świata. Mówi się, że ma na to wpływ deszczowa, dołująca pogoda oraz fakt, że jest tutaj dużo inżynierów i osób pracujących w branży technologicznej, którzy z natury są postrzegani jako introwertycy. Przyznam, że coś w tym jest!
Trochę się zdziwiłam, kiedy dowiedziałam się, że w Seattle istnieje polskie kółko literackie. Możesz powiedzieć coś więcej na temat tego jak Polacy mieszkający w Seattle się integrują?
Polonia w Seattle jest bardzo aktywna. Jest tutaj Dom Polski, gdzie mocno pielęgnuje się polską kulturę i tradycję. Poza tym są tu polskie sklepy, kościoły, doroczny Festiwal Kultury Polskiej i Festiwal Filmów Polskich a nawet wydział polskich studiów na Uniwersytecie Stanu Waszyngton.
Od wielu lat mieszkasz w USA, ale jesteś rodowitą krakowianką. Czy w Twoim domu w Seattle można znaleźć jakieś polskie akcenty, np. kulinarne?
Staram się jak mogę, ale to jednak nie to samo… Polskie jedzenie jest raczej czasochłonne w przygotowaniu, więc przysmaki kuchni polskiej podaję na specjalne okazje i w święta.
Na koniec spytam, czy jeszcze zdarza Ci się zatęsknić za Krakowem?
Oczywiście! Seattle jest niestety chyba najodleglejszym zakątkiem USA, może oprócz Alaski… Zazdroszczę Polakom z Chicago i Nowego Jorku bliskości do Europy…
Serdecznie dziękuję Ci za rozmowę!