Dokładnie tydzień temu na fanpage`u „Pulsu Biznesu”, który z lubością obserwuję, pojawiła się informacja o powołaniu nowej wiceprezes zarządu Banku Pekao. Informacji tej towarzyszyło zdjęcie pięknej i modnie ubranej kobiety na ściance. Powiem szczerze, że do zeszłego piątku nie wiedziałam wiele o Roksanie Ciurysek – Gedir, ale od czego jest Google i LinkedIn? Cóż, równoległa kariera bankowca w londyńskim City oraz artysty w Fabergé, produkcja filmowa, kursy na Harvardzie i w Stanford… to już brzmi bardzo imponująco, ale przy punkcie w CV pani Roksany o przyjęciu do programu Global Leader przy Forum Ekonomicznym w Davos to powiedziałam już na głos: WOW! Tak z czystej ciekawości spojrzałam też na komentarze internautów pod tą informacją. Było „życzliwie” jak zwykle, jeden pan to od razu domagał się więcej informacji o wynikach tej pani a inna internautka wprost groziła, że rozważa zmianę konta w banku za dodanie tak nieprofesjonalnego i niekorporacyjnego zdjęcia. Niby wszyscy wiedzą, że tak w internecie po prostu jest, ale czy w życiu poza siecią jest inaczej, kiedy ktoś odnosi niebanalny sukces? Podobno Polacy są w stanie wybaczyć wszystko oprócz sukcesu… Choć czasem wybacza się go niektórym piłkarzom otaczając wręcz boskim kultem, to np. bankowca trzeba nieco ściągnąć na ziemię. Powstają całe artykuły o niedoszłym golu w drugiej lidze podczas gdy gdzieś tam na świecie wielu polskich lekarzy i informatyków odnosi niemałe sukcesy z ratowaniem ludzkiego życia włącznie. Nie mam, broń Boże, nic przeciw piłce nożnej ani piłkarzom, wielu z nich przekazuje spore sumy na chore dzieci, ale chcę jednak skromnie z tego miejsca zaapelować, aby ten medialny nimb nie należał wyłącznie do nich.
Pod zdjęciem pani Roksany Ciurysek – Gedir tak na marginesie oprócz „życzliwych” osądów, znalazło się też kilka komplementów, że jest ładna… A wracając do pytania jak „wybaczyć” komuś sukces, to tak sobie myślę, może np. złożyć komuś gratulacje na dobry początek? Tych akurat w żadnym komentarzu nie było. Co zrobić jeszcze? Może macie jakieś inne pomysły lub uwagi na ten temat? Jeśli tak, proszę napiszcie w komentarzach…
Na pocieszenie dodam, że podobno wcale nie jesteśmy największymi zazdrośnikami jakich świat widział. W zeszły weekend ukazał się w Gazecie Wyborczej ciekawy i dowcipny felieton Steffena Möllera o tajemnicy sukcesu wyborczego Angeli Merkel, która niebawem rozpocznie czwartą kadencję na stanowisku kanclerza Niemiec. Ten sympatyczny i inteligentny komik i pisarz pisze:
Wiem, że Polacy uważają się za najbardziej zawistny naród świata, ale niestety muszę stwierdzić, że rekord należy do nas. Niemcy w życiu nie głosowaliby na jakiegoś miliardera, który startuje dla zabawy, choć już od wielu lat cieszy się gigantyczną sławą telewizyjną, ma kilka fajnych pałaców, a żona też jest niebrzydka [1].
Miłego weekendu!
Przypisy:
Steffen Möller, Tylko nuda nas uratuje, Gazeta Wyborcza 222.9134, WA1, (23-24.09.2017 r.) s. 11.
Myślę, że na dobry początek zdecydowanie pogratulować sukcesu! Co do zawiści, to najwięcej nieprzyjemności w każdej pracy doznawałam zawsze ze strony kobiet. Niestety