Cóż, nie da się ukryć mamy pełnię sezonu ślubnego i to zdecydowanie pora na poruszenie tematyki weselnej! Przeczytałam właśnie książkę Kasi Tusk Elementarz stylu i w głowie utkwiły mi dwa urocze zdania na temat dress code`u:
Dom weselny to miejsce, gdzie można spotkać największą liczbę wpadek modowych na metr kwadratowy [1]. Koleżanka na co dzień śliczna i skromna, na weselu przypomina bardziej drag queen [2].
Nie mam nic przeciwko drag queens, i zakładam, że Kasia Tusk także, ale ich stylizacje i makijaż są specyficzną kreacją sceniczną i kostiumem, które już same w sobie mają robić show. Zdecydowanie nie o to chodzi w weselnej etykiecie ubioru. A co w takim razie?
- Swoim strojem pokazujemy nasz stosunek do ludzi i danej sytuacji. Ślub to radosna i doniosła chwila i to także powinien odzwierciedlać nasz strój. Unikamy więc smutnych i pokutnych kolorów takich jak czerń czy mroczny brąz. Stawiamy zdecydowanie na elegancję niż luz. O ile czerń w przypadku kobiet jest zdecydowanie chybionym wyborem, to w przypadku męskiego garnituru ma uzasadnienie zwłaszcza jeśli uroczystość odbywa się późnym popołudniem i przechodzi w wieczorną zabawę. W przypadku pań zawsze bezpieczny będzie formalny strój dzienny, czyli elegancka sukienka lub garsonka… Do tego idealnie będzie pasował kapelusz czy fascynator. I tu uwaga co do kapelusza, w teorii nosimy go tylko do 17:00.
- Warto zdecydowanie postawić na umiar i dobry smak, bo często wesele to festiwal zalakierowanych na blachę koków, teatralnego makijażu a ostatnio doszła jeszcze plaga na oko czterocentymetrowych sztucznych rzęs. To zdecydowanie nie służy nam wizerunkowo.
- Kobieta, która będąc gościem decyduje się na białą sukienkę popełnia gafę, gdyż jest to przywilej tylko i wyłącznie panny młodej.
- W przypadku panów zakładanie koszuli z krótkim rękawem do garnituru jest tym co zaprzęganie przysłowiowego woła do karety. Rękaw koszuli powinien wystawać na około 1 cm przed rękaw marynarki.
Wymarzony gość weselny to nie tylko osoba ubrana bezbłędnie od stóp do głów, bo dodajmy do efektownej i gustownej stylizacji skwaszoną i niezadowolona minę i mamy gotową klapę. Tak więc niech zasadą numer 1 każdego gościa weselnego będzie: uśmiech i dobry humor! Nie pokazujemy irytacji , zdenerwowania i złego humoru w żadnym wypadku, nawet jeśli pięć minut przed wyjściem pokłóciłyśmy się mężem i właśnie poszło nam oczko w rajstopach.
O czym jeszcze pamięta wymarzony gość weselny?
- Precedencja i centrum uwagi
Ślub i wesele to przede wszystkim święto młodej pary i od początku do końca uroczystości to oni są w centrum zainteresowania i na pierwszym miejscu. Dlatego podejmowanie nawet w dobrej wierze inicjatywy, która odwraca uwagę od nowożeńców jest dużym nietaktem. Mam na myśli sytuacje typu: ktoś postanawia spontanicznie oświadczyć się; ktoś chwali się, że za kilka miesięcy będzie szczęśliwą mamą bliźniaków czy też ogłasza współbiesiadnikom informację o otrzymaniu nagrody „Businesswoman Roku”.
- Źle pojęty snobizm i tzw. „dobry smak”
Muzyczny repertuar weselny bywa różny i jeśli od czasu do czasu w tle poleci „Biały miś” czy „Białe jerozy” a na co dzień słuchamy przede wszystkim Mozarta, Dvoraka czy Moloko to jakiekolwiek drwiące komentarze są już nie gafą a kompromitacją. Gust gospodarzy może być inny od naszego, cóż może się zdarzyć… Siedziałam kiedyś na przyjęciu weselnym w pobliżu wykształconej i chcącej uchodzić za światową osoby, która co jakiś czas powtarzała na głos uwagi w stylu„ach, och, ja do muzyki ludowej i disco polo nie tańczę…”. W porządku nie tańcz, ale też daruj sobie te komentarze – pomyślałam sobie w duchu…
- R. S.V.P.
Zawsze odpowiadamy na zaproszenie w terminie podanym na zaproszeniu.
- Prezenty
Z premedytacją piszę o tym na szarym końcu, bo zupełnie inne kwestie są w dniu ślubu najważniejsze, ale zdecydowanie w dobrym tonie jest przynieść młodej parze prezent. Każdy podarunek przyniesiony w dobrej wierze i na miarę możliwości finansowych zawsze będzie w porządku. Największą możliwą gafą, jaka może pojawić się w kwestii prezentów dotyczy tak naprawdę gospodarzy, bo niestety są pary młode, które na zaproszeniach w formie mało smacznych rymowanek piszą gościom mniej więcej komunikat: „chcemy pieniążki zamiast prezentów rzeczowych”. Nie chcę wymawiać głośno, co myślę o tej praktyce, bo akurat te słowa nie nadają się na bloga. Powiem skromnie, zaproszenie już samo w sobie zakłada bezinteresowność i nieoczekiwanie niczego w zamian a adnotacja o pieniążkach to już bardziej propozycja transakcji w stylu „ja Tobie imprezę a Ty mi kilka stów”. Zaproszeniem ślubnym bym tego nie nazwała…
Podsumowując, wymarzony gość weselny przede wszystkim dobrze się bawi, na nic nie narzeka i nie stara się strojem ani zachowaniem przyćmić pary młodej.
Przypisy:
- Tusk, Elementarz stylu, wydawnictwo Muza SA, Warszawa 2015, s. 122.
- cit. s. 126.