Podróże

Peru, mi amor…

W tym kraju można zakochać się z wielu powodów, ale mnie Peru zdobyło przede wszystkim: życzliwymi ludźmi o dobrym sercu, nieoczywistym urokiem Limy, kuchnią, pięknem laguny Paron i góry Artesonraju w Andach… Kraj marzenie, dla mnie te 13 dni w Peru to był kojący plaster na duszę, choć nie ukrywam nie do końca wiedziałam czego tam się spodziewać, bo wystarczy wejść na kilka blogów czy zajrzeć do kilku książek, żeby naczytać się o kradzieżach, porwaniach i  innych zbrodniach na turystach. Jeszcze w samolocie do Limy biłam się z myślami czy to nie była zbyt spontaniczna decyzja. Cóż, „najgorszą” rzeczą jaka mi się przydarzyła w Peru to było otrzymanie o 10 soli za mało reszty od taksówkarza, chociaż gdybym raczyła przeliczyć przy nim pieniądze i się o nie upomnieć to pewnie i tego „nieszczęścia” bym uniknęła. Jednak po kolei, zaczynamy od Limy.

Lima

Miasto od razu przypadło mi do gustu… Nie spotkałam tu  snobizmu, nerwowej napinki, typowego pośpiechu i obojętności jak w wielu europejskich metropoliach, gdzie wymiana spontanicznego ludzkiego uśmiechu jest co najmniej podejrzana. Najbliżej poznałam trzy dzielnice: Miraflores, Barranco i San Isidro. Co wspominam najlepiej? Zdecydowanie spacer nad oceanem w Miraflores, wizytę w muzeum MATE z pracami Mario Testino w Barranco i pyszną kolację w restauracji z kuchnią peruwiańską Tanta w San Isidro. Plaza de Armas z pałacem prezydenckim też robi duże wrażenie.

Miraflores
Barranco
XIX – wieczna willa w Barranco, w której mieści się muzeum Mario Testino MATE
Prace Mario Testino w MATE
Barranco
Barranco
Plaza de Armas w Limie

Mój faworyt kuchni peruwiańskiej: klasyczne ceviche z białej ryby (restauracja Tanta w Limie)
Inca Kola – czyli bardzo popularny peruwiański napój. Ma swój urok, smakuje jak guma Donald.

Cusco i Machu Picchu

Część tego etapu podróży pamiętam trochę jak przez mgłę a to ze względu na chorobę wysokościową, która dopadła mnie w sumie trzeciego dnia. Jeszcze drugiego dnia byłam w formie i dzięki temu beztrosko zobaczyłam Machu Picchu. Trzeci dzień to już była tzw. „kaplica”, czyli choroba wysokościowa. Niemniej jednak zdecydowanie warto tu przyjechać…

Cusco
Cusco
Machu Picchu
Damy z alpakami w Cusco

Andy

Ostatnim etapem podróży było Huaraz w paśmie Cordilliera Blanca w Andach. Możliwych wycieczek i trekkingów jest bardzo wiele i rzeczywiście trudno się zdecydować, ale ostatecznie wybrałam wyprawy na lodowiec Pastoruri i do laguny Paron z widokiem na górę Artesonraju, która była pierwowzorem dla logo wytwórni the Paramount Pictures.

Widok z hotelowego trasu w Huaraz…
Lodwiec Pastoruri
Puja Raimondiego – oryginalna roślina, która rośnie w Andach.
Góra Artesonraju i laguna Paron

1 komentarz do “Peru, mi amor…

  1. Ten wpis robi wielkie wrażenie, swooją lekkością wprawia w osłupienie, Chciałbym tak Jak ty frazować piękne zdania przyjmij najszczersze gesty wielkiego uznania.