Do Szczawnicy mam ogromną słabość już od czasów studenckich i choć byłam tam już kilkanaście razy to w ostatnią cudownie ciepłą sobotę czułam co krok pozytywne zaskoczenie, przede wszystkim w okolicach pięknie odnowionego placu Dietla oraz promenady wzdłuż Grajcarka.
Generalnie nie polecam kilkugodzinnych pobytów, szczególnie osobom, które dopiero odkrywają to uzdrowisko, ponieważ idealnie jest poświęcić na to jeden z długich weekendów, ale i kilka godzin można tam ciekawie wykorzystać i w czasie takiego ekspresowego pobytu polecam:
1. Wizytę w Willi nad Zdrojami – muszę przyznać, że dawno nie widziałam tak urokliwego miejsca a freski przedstawiające św. Kingę i św. Barbarę zachwycają. Aż trudno uwierzyć, że mowa o budynku, który jeszcze w 2002 r. był częściowo spalony. Zatrzymaliśmy się w Café Helenka, które w menu ma wyraźne francuskie akcenty połączone z lokalną kuchnią.
2. Spacer po promenadzie wzdłuż rzeki Grajcarek tuż przy wyciągu na Palenicę i wyjazd na górę, choć jeśli komuś bardzo zależy na tym, aby dostać się na Palenicę kolejką linową to warto sprawdzić czy jest czynna, bo od czasu do czasu zdarzają się tam przestoje.
3. Tradycyjny górski obiad – nie wyobrażam sobie opuścić Szczawnicy bez posiłku w lokalnej restauracji! Oscypek na ciepło z żurawiną lub przypiekane na patelni naleśniki mają u mnie największe szanse, ale opcji jest bardzo wiele.
Café Helenka ma też troszkę francuską atmosferę szczególnie jak spotka się właścicieli..przeurocze.
Ten pomysł na góralsko-francuski fusion bardzo mi się spodobał! Planuję powrót. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarz!